Szefowi zepsuło się jakieś badziewie od Microsoftu, hurtownia stanęła do nas otworem i skierowała do producenta. No to dzwonię na infolinię. O dziwo, dodzwoniłem się bez najmniejszych problemów (pierwsze zdziwienie). Trafiłem na całkiem kompetentnego kolesia (drugie zdziwienie) i sprawnie załatwiamy temat. Kończąc rozmowę, koleś mówi, że podeśle mi maila z numerem sprawy, danymi kontaktowymi i kilkoma rzeczami do zrobienia zanim ruszy proces wymiany urządzenia. Dorzuca jeszcze, że poczeka na linii żebym mu potwierdził, że wiadomość faktycznie przyszła. No i przyszła. Patrzę w dane kontaktowe, imię, nazwisko. Myślę, kurde, jak nic musi mój człowiek.
- Wiadomość właśnie dotarła, dzięki.
- Super, czy mogę jeszcze w czymś pomóc?
- Tak, mam pytanie prywatne, oczywiście jeśli nie chce pan na ten temat rozmawiać, nie ma problemu.
- Słucham?
- Tak patrzę na pana imię i nazwisko i nie mogę się oprzeć, czy przypadkiem nie pochodzi pan z Bułgarii?
- Poniekąd.
- Ja poniekąd też.
- Z jakiej konfiguracji?
- Mama z Polski, ojciec z Bułgarii.
- Heh, to tak jak i u mnie.
- To co, przechodzimy na bułgarski?
- Jasne.
No i sobie ucięliśmy pogawędkę o starych Bułgarach
Super