Gotowe, tradycyjnie, macie pierwszeństwo
Proszę wstać, Sąd idzie.
- Dzień dobry państwu. Dziś na ławie oskarżonych zasiada panna Satyra. Czy oskarżona została poinformowana o przysługujących jej prawach oraz ciążących obowiązkach?
- Tak, Wysoki Sądzie. Znam i rozumiem swoje prawa.
- Dobrze, proszę usiąść. Głos oddaję prokuratorowi prowadzącemu sprawę.
- Dziękuję. Panno Satyro, czy jest panna w pełni świadoma, o co jest oskarżona?
- Ach, prokurator Powaga. Mogłam się pana spodziewać. Tak, wiem o co jestem oskarżona.
- To dobrze, dla porządku przypomnę tylko zebranym, że ta oto Satyra jest oskarżona o śmierć własną. Jak rozumiem, zrezygnowała pani z adwokata?
- Dokładnie, uważam, że dobra satyra obroni się sama.
- Zadam więc pierwsze pytanie. Dlaczego pani umarła?
- Sprzeciw, Wysoki Sądzie, przecież tu jestem.
- Oddalony, fizyczność nie jest dowodem w tej sprawie. Proszę odpowiedzieć na pytanie prokuratora.
- Przykro mi, że tak Sąd stwierdza.
- Właśnie – wpadł w słowo prokurator Powaga – oto i pierwsze poważne oświadczenie w tej sprawie, kto to widział, żeby Satyrze było przykro? Wysoki Sądzie, dla mnie brzmi to jak przyznanie się do zarzucanych czynów. Satyrze nie powinno być przykro.
- Panie prokuratorze – odpowiedziała Satyra – Że pa nie pojmuje idei i zasad satyry, to już nie jest moją winą. Ja postępuję z duchem czasów. A w czasach dzisiejszych przykro może być każdemu. To nasze elementarne prawo.
- Nadal nie odpowiedziała pani na pytanie prokuratora – upomniał Satyrę Sąd.
- Przepraszam, już odpowiadam. Panie prokuratorze, nie umarłam. Stanowczo odrzucam oskarżenie. Fakt, jestem w pewnym odwrocie. Jednak do śmierci mi jeszcze daleko. Dzisiejszy odbiorca nastawiony jest na inne treści i nie jest to moim przewinieniem.
- Ustąpiła pani przed ciekawostkami z branży porno – rzucił bezlitośnie prokurator – ustąpiła pani przed wspominkami sprzed lat, ustąpiła pani przed zbiorami fotografii prezentującymi kobiece wdzięki. Ustąpiła pani przed najważniejszym obowiązkiem satyry, jaką jest drwina i celne punktowanie.
- Panie prokuratorze Powaga, mija się pan z prawdą.
- Dowody mówią same za siebie. Robiła pani może ostatnio prasówkę?
- Owszem.
- Proszę zreferować przed Wysokim Sądem, co pani zobaczyła.
Satyra wyraźnie się zmieszała.
- Nic śmiesznego.
- Otóż to, nic śmiesznego! Gdzie się podziały felietony? Gdzie mamy szukać inteligentnych żartów i ciętych podsumowań? Mamy rechotać z prostactwa? Mamy z zażenowaniem przyglądać się ludzkim dziwadłom z dwóch kontynentów?
- Macie przecież serial, który tak wielbicie.
- Bardziej smutny niż śmieszny.
- Ponieważ, szanowny panie prokuratorze, rzeczywistość mnie prześcignęła. Trudno jest mi konkurować z osiągnięciami codzienności. Jak wyśmiewać samowyśmianie? Jak drwić z drwin? Wyobraża pan sobie zrobienie żartu z żartu? A taka jest nasza codzienność. Jeden wielki żart. I tu wracam do mojego poprzedniego stwierdzenia. Nie znalazłam nic śmiesznego, ponieważ sama śmieszność została ośmieszona. Przekroczyłam granicę, to prawda, ale to nie był mój wybór. Przynajmniej nie był on świadomy. Poza tym, przecież zawsze zostaje nam Karykatura.
- Mnie w to proszę nie mieszać – dał się słyszeć piskliwy głosik z końca sali sądowej – ja swoje zadania spełniam, nie mam nic wspólnego z problemami oskarżonej.
- Jesteś częścią mnie, do cholery! Razem wyrastałyśmy! Sądzę nawet, że jesteś starsza ode mnie! – ze zdenerwowania Satyra aż poczerwieniała – jeszcze dorzuć, że dowcipy też nie są moim elementem!
- Spokój – Sąd przywołał salę do porządku – panie prokuratorze, mamy tutaj sprzeczności. Oskarżona twierdzi, że pewne jej elementy są wciąż żywe. Jak odniesie się pan do tego oświadczenia?
- Wysoki Sądzie – z powagą odpowiedział prokurator Powaga – w opinii oskarżenia te elementy są rozłączne. Satyra, powierzając zadanie kpienia i drwin Karykaturze i Dowcipowi, rezygnuje ze swojego zadania. Nie chce, czy też nie może, uczestniczyć w punktowaniu absurdów. Kwestii kabaretów, w których oskarżona Satyra swego czasu wiodła niewątpliwy prym, nawet nie będę poruszał. Sądzimy dziś Satyrę, nie Żenadę.
- Rozumiem pańskie stanowisko, panie Powaga, ale w świetle tych faktów, akt oskarżenia powinien zostać powtórnie sformułowany. Nie możemy jednoznacznie orzec, iż Satyra poniosła śmierć. Za bierność skazać jej nie możemy. Proszę wyprowadzić oskarżoną z Sali, sprawę kieruję do ponownego rozpatrzenia.
I tak oto Satyra opuściła salę sądową, a prokurator Powaga zaczął rozmyślać o powolnym zabijaniu trzech rodzajów miłośników porno…