wywal, chociaż gołębie są pod ochroną
żeby się nie rozpisywać- małe gołębie są paskudne, nawet jak już trochę urosną nadal są ohydne, gdy zaczęły się przemieszczać po balkonie (a właściwie loggi) miałam wszystko zas*rane (chociaż rodzice też się nie hamowali), jeden mały wszedł między drewno kominkowe i chyba się tam zaklinował, bo po jakimś czasie leżał plecami przyklejony do kafli i nie żył- musiałam zdzierać go szufelką (znaczy syn to zrobił, bo nie byłam w stanie)
drugi dorósł i w końcu nauczył się latać, nie zapomnę tego syfu na balkonie, myłam i dezynfekowałam cały dzień, kazałam mężowi kupić jakąś siatkę - to kupił baldachim nad łóżko- no i przez rok wisiał baldachim, ale przynajmniej gołębie nie miały dostępu,
po roku na wiosnę zdjęliśmy baldachim i zaczęło się od nowa, tylko czuwałam i wywalałam patyki, które te małe gnojki znosiły, żeby budować gniazdo
teraz loggię osłania siatka na króliki
nie było mowy, żeby wyjść na balkon, nie chciałam roznosić bakterii i bóg wie czego jeszcze, koty też nie wychodziły (siedziały na parapecie i miały swoje prywatne animals planet),
naprawdę, nic fajnego nie było w trzymaniu gołębi
mimo, że nie zabijam pająków, ciem, żuków, tylko łapię i wynoszę, to jakby mi się zdarzyło, że znowu jakaś para GOŁĘBI ma jajka, to bez skrupułów bym się ich pozbyła i nie zastanawiała się nad tym, że gołębica wpadnie w rozpacz i depresję
--
"nie taki diabeł ogoniasty,jak tego chciałyby niewiasty"... ; -))