Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ciężkie powroty IV

26 470  
2   3  
Klikaj!Koniec łykendu! Trzeba jakoś wrócić do pracy. Ale jeszcze zanim na dobre powrócisz, poczytaj koniecznie do czego doprowadza tych kilka wolnych dni, kiedy to na drugi dzień nie ma obowiązku pójść do pracy i można spokojnie trzeźwieć...

Jeśli jednak chcesz pamiętać każdy powrót mamy najlepszą z możliwych rad! Nie pij!

PLAN PRAWIE DOSKONAŁY

Stało się swego czasu (lata 80-te), iż kolega mój po ciężkiej imprezie postanowił wrócić do domu, żeby udowodnić mamie iż trzeźwy jak prosie jest(!). Wykoncypował sobie, że po powrocie do rodzinnego domu pójdzie od razu pobrać kąpiel, żeby się nikt do niego nie czepiał. Wpadł więc do chaty, rzucił krótkie "cześć" i wio na pięterko do łazienki. Zrzucił ciuszki, odkręcił kraniki i wyciągnął się w wannie. Po 20 min w płaszczu kąpielowym zszedł na dół i dostał O.P.R. od rodzicielki pt: Dlaczego znowu nawalony przychodzi. Nie rozumiejąc sytuacji zapytał w czym rzecz, nie można kąpieli wziąć, czy co?
Wkurzona rodzicielka wytłumaczyła mu, że od rana wyłączyli wodę w całej dzielnicy!

by Mareczek001 @

* * * * *

ZAPŁACIŁ

Dawno, dawno temu, kiedy piwo w Norze kosztowało jeszcze 2,60zł (a nie 7zł jak dziś), często przesiadywałem tam z kolegami od otwarcia do zamknięcia. Razu pewnego, koło kibla pojawiła się nowość, w postaci automatu z prezerwatywami. Kolega czując tzw. Syndrom Złamanej Pieczęci, czyli przemożną chęć strzelenia z bata po którymś tam piwie, udał się chwiejnym krokiem ku toalecie. Przy kibelku, siedząc w szatni naprzeciwko, pełniła czujną straż babcia klozetowa, która cieszyła się ogólnym poważaniem. Skorzystanie z przybytku zadumy kosztowało 50gr. płatne przy wyjściu, jako że większość trzymała do ostatniej chwili. Kolega poszedł, popatrzył na nowość w postaci automatu, wszedł do środka, skorzystał, po czym wyszedł i wrzucił do automatu monetę i wrócił do stolika. Po chwili przyszła babcia z prośbą uiszczenia należności za toaletę. Kolega stwierdził, że przecież zapłacił (a byliśmy już dobrze weseli). Na takie dictum, babcia rzuciła na stół kondoma ze słowami: "Za to pan zapłacił, a nie za kibel". Kolega zaczerwienił się strasznie i krzyknął na cały bar: "Przecież nie jestem pedałem, to kogo mam teraz wydymać?" Babcia uciekła bez płacenia, a my staliśmy się obiektem zainteresowania reszty baru. Popijawę dokończyliśmy wyjątkowo gdzie indziej. Jak wróciłem do domu - nie pamiętam.

by Ponury_Kosiarz

* * * * *

MAGIK

Rzecz ta miała miejsce około 2 lat temu we wsi zwanej Sopot. Jako że jestem z Gdynią związany od zawsze, ze sopockich baletów musiałem zawsze wracać najpierw kolejką SKM i później autobusem nocnym linii 410. Pewnego ciepłego letniego wieczoru zabrałem się wraz z koleżankami na urodziny przyjaciółki owych koleżanek. Impreza nabierała tempa a mnie w okolicach godziny 0.00 odwiedził znany polski reżyser Andrzej Wajda i urwał mi film. Obudziłem się dnia następnego we własnym (co ważne pościelonym) łóżku nic nie pamiętając. Telefon do koleżanek też nie pomógł w ustaleniu wspólnej wersji zdarzeń, gdyż powiedziały mi jedynie że gdzieś zniknąłem. No więc sam wszcząłem dochodzenie, jako że w kieszeni miałem skasowany w Sopocie bilet SKM oraz karnet na nocny doszedłem do wniosku iż wracałem prawidłową droga. Na spodniach miałem dużą czerwoną plamę (jak się okazało nie od krwi lecz ketchupu) wywnioskowałem iż musiałem korzystać z przybytku potocznie zwanego (... i uchroń Panie żołądki nasze) dworcowym fast-foodem. Na dodatek miałem przy sobie dwa telefony komórkowe pewną sumę pieniędzy, więc nikt nie zdołał mnie ani napaść ani okraść. Od tamtej pory nie obawiam się powrotów do domu.

by Nie_pije_wodki

* * * * *

CZASOPRZESTRZEŃ

To historia nie tyle powrotu co raczej "film drogi". A więc razu pewnego u kolegi znajomego, spotkaliśmy się w kilku chłopa i dość mocno zawalczyliśmy. Generalnie pochlej i wyżerka. Koło godziny 2 w nocy razem z kolegą gospodarzem wpadliśmy na wspaniały pomysł spaceru. Trzeba dodać że była zima i cholernie ślisko. Jako, że kolega mieszka przy drodze nieasfaltowanej ilość zamarzniętych błotnych wybojów pokrytych lodem była dość znaczna. Spacer nasz trwał dobre dwie godziny. Szliśmy cały czas dzielnie przed siebie dyskutując o życiu i śmierci raz na kilka chwil łapiąc równowagę bądź też zaliczając glebę. Ponieważ spacer okazał się długi, zmęczeni usiedliśmy na śniegu co by odpocząć. W domku kolo godziny 4 zauważono nasz brak i po szybkim zbieraniu faktów okazało się, że wyszliśmy na spacer. Ktoś poszedł nas poszukać. Jak się okazało siedzieliśmy oparci o ogrodzenie gospodarza jakieś 5 metrów obok jego furtki. Niezła odległość jak na dwugodzinny spacer.

by Cooldan

* * * * *

DYLEMAT

Dwa lata temu wybraliśmy się ze znajomymi na łódki na mazury. Był wrzesień więc wiało nieźle i przynajmniej tłoku nie było. Któregoś dnia zapoznaliśmy się z łódką pełną doświadczonych żeglarzy (średnio mieli jakieś 40 lat doświadczenia więcej niż my). Było ich pięciu w każdym inna krew, ale każdy napić się lubił. No i tak od słowa do słowa najpierw wylądowaliśmy "pod złamanym pagajem" gdzie poszło kilka piwek i trochę gorzały, po czym któryś z kapitanów rzucił "idziemy do nas na whisky!". No i poszliśmy. Jacht mieli pierwsza klasa więc cała ekipa się zmieściła. Po jakiś trzech albo pięciu butelkach stwierdziłem, że czas wracać na naszą łajbę i iść spać. Wylazłem na pokład. Dziób łodzi był jakieś dwa, trzy metry nad pomostem. Betonowym pomostem. Krokiem akrobaty doprowadziłem się do krawędzi łodzi, żeby po chwili przeteleportować się do pozycji siedzącej na pomoście. Bolało na tyle że zobaczyłem gwiazdy. Na szczęście to było tylko rozgwieżdżone niebo wstałem, otrzepałem się, dotarłem na łódź i szybko usnąłem. Problem pojawił się rano bo w pierwszej chwili nie rozumiałem czemu po nocy picia z brygadą starszych facetów boli mnie tyłek. Betonowy pomost czuje do tej pory, kiedy za długo siedzę w jednej pozycji.

by Cooldan

* * * * *

HISTORIA PEWNEGO WESELA

To był 89’ty - zbliżała się wielkimi krokami matura a później coś jeszcze czyli egzaminy na studia, przy założeniu zaliczenia matury. Miałem wówczas 19-ście lat i pojechałem na wesele kuzyna - razem ze staruszkami. Pierwszy raz tak oficjalnie, a kochana młodzieży musicie wiedzieć, że w tamtych czasach drinkowanie przed 18-stką owszem i było cool ale nie dla naszych starych.
Impreza była nudna. Tuż po obowiązkowym barszczyku z krokietem poszedłem puścić pawia. Myślałem już, że wrócę do domu i rano będzie mnie "tylko" suszyć gdy nagle złapałem "drugi oddech". Jesu - nigdy mi się tak dobrze nie piło jak wtedy, brałem chrabąszcza, flaszkę i chodziłem od stolika do stolika dopijając w trupa siedzących tam anemików. Starzy widząc (o dziwo), że dobrze się bawię oznajmili mi gdzieś koło 6-stej, że wracamy (20 km) do domu. Stwierdziłem, że wracam z orkiestrą. Okazało się, że faktycznie są z tej samej wichury co i ja. W zamian za podwózkę powiedziałem, że pomogę im spakować graty po czym ochoczo chwyciłem syntezator.
-Ty, synek weź sobie ten bębenek i szoruj do auta (pierwsze zerwane slajdy)

Kolejny obraz to jak wysadzili mnie z Żuka (kochana młodzieży - to taka komunistyczna wersja vana) Wylazłem, pomachałem na pożegnanie kolegom i znowu. Pamiętam jakiegoś psa co szczekał i coś mi się widzi, że musiałem przyklęknąć (pobrudzone kolana i dłonie) i szczekać na drania. Znowu przerwa. Następne slajdy: wchodzę do domu, starszy stoi z leksza zawiany (pieron dużo pije, a mało po nim widać) prosi o jakieś pitku do łóżka. Wołam, że nie ma problema.

Znowu przerwa.

Budzę się. Ciuchy weselne, łeb napierd...a a mordka z prawej jeszcze bardziej Rzucam okiem na cyferblat a tam. 18.30. Ja cię. Zgubiłem dzień!

Idę do stołowego, a tam imprezka, taka luźna. I stary do mnie z tekstem.
Okazało się, że jak mnie prosiło o picie to w tym momencie zerwał mi się film i wywaliłem się jak długi w kuchni. Coś strąciłem, szumu narobiłem, stary wstał i kazał mi się iść położyć. Ochoczo z tego skorzystałem, ale on już nie miał gdzie iść spać. Bierze mnie więc ojczulo za szmaty i "prosi" abym spier.....ł.
- Sam spieda...j!- ja mu na to. Tak więc lewy sierpowy - ojciec jest mańkutem i ponoć slalomem między drzwiami, deską do prasowania, stołem i fotelem trafiłem do swojego pokoju.

Najgorzej miała matula - myślała, że będę trzeźwy i spała w moim pokoju. A od wyziewów alkoholickich zawsze dostaje migreny. I tak było tym razem.

by Dariushb12

* * * * * *

CWANIARA

Zdarzenie miało miejsce w czasach, gdy większość rodziców, w tym moi, nakazywała powrót o 22, a najdalej o północy. Ponieważ było już dawno po północy, mój powrót przeciągał się coraz bardziej, w obawie przed słuszną awanturą. W końcu, około trzeciej w nocy i po kolejnej kolejce, odważyłam się. Będąc pod domem zauważyłam, że w kuchni pali się światło, co nie wróżyło dobrze. Cichutko przekręciłam klucz w zamku (gdy udało się trafić do dziurki), mocno chwyciłam psa za pyszczek żeby nie szczekał i na palcach, z psem pod pachą, poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w koszulę nocną, umyłam twarz wodą do podlewania kwiatów i położyłam do łóżka. Po jakimś kwadransie stwierdziłam, że nie mogę zasnąć, bo głośno gra radio, gwiżdże czajnik i śmierdzi papierosami. Więc wstałam, poszłam do kuchni i powiedziałam starym co myślę o zakłócaniu przez nich ciszy nocnej.

by Anke @

* * * * *

JA TU SŁUŻBOWO

Dawno temu, kiedy byłem na drugim roku studiów i mieszkałem w akademiku, dwóch moich kumpli urządziło łączone urodziny. Wiadomo - akademik plus młodzi studenci politechniki równa się tęgie picie. W pewnym momencie zabrakło wódki, więc stwierdziłem że pójdzie kolega ze mną. Koniecznie chciałem się przejść, bo miałem ochotę wypróbować mój niedawny zakup - wojskowy płaszcz zimowy, z pełnymi instynkcjami pułkownika LWP. W sklepie zasalutowałem, powiedziałem że armia przyszła po paliwo do samolotów czy coś w tym stylu, pośmialiśmy się wszyscy chwilkę i wróciliśmy z flaszkami do akademika. Kiedy koło 3 nad ranem impreza przygasała, stwierdziłem że wrócę do pokoju, bo czas spać. Miałem do przejechania raptem 9 pięter w górę, z 1-szego na 10-te. Schyliłem się po płaszcz i w tym momencie stopklatka! Następny kadr to moje łóżko i oczywiście kac-gigant jakiego moja głowa nie znała jeszcze. Spodnie na stole, swetrem przykryty współspacz, buty na parapecie, tylko płaszczyk ładnie w szafie wisi. Wychodzę do ubikacji, a sprzątaczka na korytarzu woła do mnie "Dzień dobry, panie generale!". Chwilkę potem spotkany kolega wita mnie słowami "O, widzę że pan generał już nie śpi!". Staram się nie pokazywać po sobie niepokoju i wracam do siebie leczyć kaca, oczywiście na wykłady nie docieram. Następnego dnia, już zdrowy i ćwierkający, siadam w sali wykładowej. Przede mną jakiś zupełnie mi nieznany student mówi do drugiego "Ej, stary, wiesz co się działo wczoraj w nocy? Podobno był nalot żandarmerii, jakiś koleś w mundurze biegał po akademiku!". Ukryłem twarz w dłoniach...
Efekt: Przez trzy lata nie tknąłem wódki. Nigdy nie dowiedziałem się co dokładnie robiłem po wyjściu z imprezy.

by Ignatz

* * * * *

TELEPORTACJA?

Parę latek temu, wybrałem się ze znajomym na imprezę. Balując w jednym z największych klubów we Wrocławiu, otrzymałem telefon, że kumpel robi urodziny w klubie juz dzisiaj nieistniejącym parę przecznic dalej. Mocno podchmieleni i po przypadkowej awanturze, dotarliśmy na miejsce, mniej lub więcej zakręceni. Tam jeszcze dobrze daliśmy czadu. Nagle 11 rano, budzę się. Wzgórze Andresa. 5km od klubu. Co u diabła? Wstałem i poszedłem w jakimś kierunku, którego nawet nie przemyślałem, okazał się dobry, ponieważ był to kierunek dworzec, skąd można dojechać wszędzie. Nikt nie potrafił mi wytłumaczyć w jaki sposób się tam znalazłem. Morał prosty, nie pij do zejścia.

by Electr0

* * * * *

NA DOBRY KONIEC

Pijemy ze Stasiem. Godzina już późna a i flaszki szybko się kończą. W pewnym momencie Staś pyta:
- Boiisz się huku?
Nalewam następny kieliszek.
- A czemu pytasz?
- Bo po tym kieliszku wątroba mi pier*olnie...

by Krzys34

A Ty miałeś jakiś wyjątkowo ciężki powrót? Podeślij go do mnie klikając w ten linek, a jak będzie wyjątkowo ciekawy ma szansę znaleźć się na głównej!

Znak @ występuje przy nickach niezarejestrowanych użytkowników Joe Monster!

Oglądany: 26470x | Komentarzy: 3 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało