Szukaj Pokaż menu

Mitologia prawdziwa VIII

13 668  
1   2  
Kliknij i zobacz więcej!Po wstępie do historii o Heraklesie przechodzimy do konkretów, czyli... Herkules - wielki facet w obciachowych gaciach i jego 12 cholernie ciężkich zadań czyli jak zginął Lew Nemejski, skąd się wzięły patelnie teflonowe i jak bardzo przydatna jest guma "Turbo".

Lew Nemejski to bydlę którego skóry nie mogło przebić żadne ostrze, ponieważ była ona pokryta cienką warstwą teflonu (choć to akurat może nie być prawdą). Nie do końca wiadomo skąd ów zwierz wziął się na świecie. Jest kilka wersji co do jego pochodzenia. W sumie to powinien mieć przynajmniej 5 ojców i ze 3 matki. Nieudane dzieciństwo i brak samoakceptacji powodowany nieznanym pochodzeniem, był zapewne jednym z wielu powodów dla których Lew był ładnie wkurzony na świat.
Herakles długo tropił zwierzynę, aż pewnego dnia, w okolicach góry Tretos, znalazł Idealnie Usmażone Jajko. Pamiętał co mu mówił mu jeden z jego nauczycieli – Idealnie Usmażyć Jajko można tylko na patelni teflonowej, a tej nikt niestety jeszcze nie wynalazł.

Wielopak weekendowy CLXXVII

46 944  
5  
Kolejne wydanie niecodziennika cotygodniowego, zwanego potocznie wielopakiem, właśnie się rozpoczęło. A w tematach jak zwykle wolna amerykanka. Będzie trochę o informatykach, zajrzymy komuś do garów, a na początek opowiemy alternatywną bajeczkę:

Wyłowił gość z morza butelkę.
- To na pewno dżin - myśli. I dawaj pocierać... Trze godzinę, dwie, trzy, w końcu się zasapał i zrobił przerwę. I słyszy ze środka słaby głosik:
- Może byś tak korek wyjął, durniu?!

by peppone

* * * * *

Wraca pijany facet do domu nad ranem. W drzwiach, z wałkiem w ręku, czeka na niego żona, wścieklejsza od Tuska po wyborach.
A mąż:
- Od kiedy mamy sztywne łącze, to Ty nic, tylko czatujesz i czatujesz. Za robotę się weź!

by pablo_zdw

* * * * *

Farmer John celebrował Święto Dziękczynienia w nieco staromodny amerykański sposób. Zaprosił wszystkich sąsiadów, zrobił zarąbistą imprezkę - goście bawili się jak nigdy dotąd...

Autentyki CLXII - Przysłowie irlandzkie

43 507  
2   13  
Specjalna informacja dla studentów, którzy pewnie wykorzystali ostatni weekend wakacji i nie oglądali TV... Miss World 2006 została Czeszka, nasza polska Miss z fantazyjnym zdaniem na temat ideału mężczyzny jakoś nie trafiła w gusta jury i niestety nie zakwalifikowała się nawet do półfinału. A teraz, bez przerwy na reklamy, przechodzimy do autentyków:

BARDZO WREDNA ŻONA

Szwagier mój ma taką zaletę, że czasami bezwiednie taką perełką błyśnie...
Siedzą sobie z moim mężem przy drineczku i Szwagier nagle:
- Wiesz, ja bym się tam mojej żony nawet nie bał, ale ona mnie straszy, że mi baterie z pilota zabierze...

by wiedzma___

* * * * *

OGRANICZONA ŻYCZLIWOŚĆ WŚRÓD KIEROWCÓW

Pracuję przez ulicę z urzędem skarbowym. Wchodzi facet, kseruje PIT-y, VAT-y i inne takie, i pyta:
- Czy to czerwone tico to którejś z pań?
- Nie, a co się stało?
- A bo na światłach stoi, i potem będzie trzeba pchać.
Wyglądam przez okienko i mówię do faceta:
- To samochód pani z urzędu skarbowego...
Na co facet z zaciętością na twarzy:
- A to niech pcha!!!
 
by atitta 

* * * * *

NAJWAŻNEJSZE ŻEBY ROCZNIK BYŁ DOBRY...

Przypomniało mi się, jak przeszło rok temu zorganizowałem spotkanie kółka brydżowego. Czterech kolesi, spotkanie raz w miesiącu, każdy przygotowuje trzy spotkania w roku. Chlejemy na nich do nieprzytomności. Moglibyśmy grać w brydża, ale jeden z kolegów "nie umi". A reszta nigdy nie zdąży go nauczyć.
 
Spotkanie rozpoczęło się w Gdyni, na bulwarze. Słoneczko prażyło, delikatny wiaterek wiał, czterech facetów z glinianymi kubkami w dłoniach (nie ważne co, ważne z czego) siedziało sobie na ławce. I taksowało przepływające obok mięsko. Pod żadnym pozorem nikogo nie zaczepialiśmy, bowiem czasem lepiej, by mięsko nie odzywało się.
 
Dostrzegliśmy w pewnym momencie trzy sztuki. Na oko osiem dziewięć, góra osiem osiem. Niezłe sztuki. No, palce lizać. Im. Dzielimy się więc między sobą spostrzeżeniami dotyczącymi ubioru, koloru, budowy i innych ważnych szczegółów. Dostrzegliśmy też to, iż one zwróciły uwagę na nas. Więc się mizdrzymy, uśmiechamy, kiwamy, machamy rękami (póki co). A one również nam pomachały, zatrzymały się, pośmiały sie przez chwilę i ruszyły w naszą stronę. Zrobiliśmy więc szybkie losowanie. Wyszło na to, że kolega nieznający brydża będzie miał możliwość poduczyć się w spokoju. Poduczyć się. Bez "p" w środku.
 
Podeszły do naszej ławki. My, rozparci wygodnie, mrużymy oczy przed słońcem.
- No co tam? - zagaja jeden z kolegów.
- W porządku. - odpowiada jedna z koleżanek i zwraca się do antybrydżysty - A ja pana znam. Pan pracuje z moją mamą.
Widzę, że kolega blednie.
W ciągu kilku sekund ulotniliśmy się z ławeczki.
 
Dziewczynka była córką przełożonej naszego kolegi. Cud jedyny, że nikt z nas niczego nie palnął.
 
Zatem należy uważać. Kto wie, czy ten dobry rocznik nie jest córką Twojej szefowej, lub - co gorsze - nie był trzymany do chrztu przez Twoją żonę.
 
by rumjanek

* * * * *

PIŁEŚ? NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO BANKOMATU!

Rozmowa in oryginal trwała dokładnie 13 minut
 
Dzwoni do mnie siekieś parę minut temu kumpel ...
 
- Miiseeesiekkk ... eee... hyyyyp... byyyy.. uuuuu....
- No czego Tomuś ??
- Yyy ... eee... Missssiek ... yyy...
- No czego qrwa ? [nadal grzecznie pytam] ...
- Baaaa.... baaaaa .... komat ...
- Co ?? Jezu .. człowieku wytrzeźwiej i zadzwoń rano !!! [:diab]
- Yyy .. nieeee ... Missss.... pomó... weź pomóóóóóóż ...
 
- Jezu no czego???
- Pijemyyyy... po flaszkieee mnie wys... hyyyp... łali ...
- No i co ? Mam Ci kupić .. kierwia .. czy co ?? Człowieku ja zaraz idę spać!!
- Nieee... baankooo... mat... połknął... kartę pooooołknął...
- Coo? Bankomat Ci kartę połknął??
- Nooo... chyba tak... jestem tutajjj... baaankomat...
- Yy... dobra... jaki bank??
- Naszzzz... beęęęędzie w bazie...
- Dobra... czekaj...
 
Konferencja z fabryką. Odbiera kumpel.
 
- Czee... tu misiek... sprawdź mi czy Tomkowi karty bankomat nie łyknął i co on tam namieszał... poczkej tylko ... zaraz wezmę dane ..
- Tooomek! Jesteś na linii ??
- NOOO! Baaankomattt... zastrzeeeżecieeee???
- Dobra... daj mi swoją datę urodzenia...
- Yyyy ... siemisieisiniąty ... czwerpięęee .. dwaaa...
- KU*WA CZŁOWIEKU SKUP SIĘ!!! A numer może miałeś gdzieś zapisany... NUMER KARTY!!!
- MAAAM... YYYPH... MAM NUUUMER MIISSSIEK!!!
- TO DAWAJ... MATEUSZ NOTUJE!!
- YYY... szteryyy... pięęęęęęęeć... sześćććććććć... siedemmmm... jeeeedennnn... trzyyyy...
- ZARAZ!! ZARAZ!! ...Skąd ty nam go dyktujesz? Zapisałeś sobie?
- Nooo... z poooortfelaaaa...
- Z czego??
- Z porteeeela... z kaaaa... hyppp... rtyyy...
- Z jakiej kierwia karty ??
- Z porrfelaaaa... no z kaaaarty ...
- Eee... z karty z portfela ?? Przecież ją Ci bankomat połknął!!!
- Yyyy aleeee jaaaa ją mamaaaa tuuuu przecieeeeeż...
- A Ty ją już wsadzałeś do bankomatu ?????
- Eeeee...eeee ... yyyyy.... uuuuu.... chyyyyba nieee??? A on piszeeee... żeeeee jest... readyyyyy...
- Wiesz co!!!!????? SPIERRRRR..... ALAJ!!!
 
Zabiję go jutro...
 
by Misiek666

* * * * *

ROMANTYZM JAK W SZCZAWNICY

Morza szum... Ptaków śpiew... Złota plaża pośród drzew...
Chyba jakoś tak to leciało.
W każdym razie atmosfera była mocno romantyczna.
Ja ze swoją jeszcze wtedy przyszłą małżonką na plaży objęci. Sierpień, zachód słońca, ludzie karmiący mewy i robiący zdjęcia...
Wielkie pomarańczowe słońce niknące powoli w falach gdzieś na horyzoncie zlewające ostatnimi promieniami piaszczystą plażę i tylko my zapatrzeni w siebie...
Eeeech nie tylko my.
Bo coś mnie podkusiło żeby zabrać z nami mojego przyszłego jeszcze wtedy szwagra wraz z małżonką i pięcioletnim potomkiem..
Przytuleni do siebie w milczeniu patrzyliśmy na ten spektakl w myślach układając plany wspólnej przyszłości...
- Ale dużo wody!!! Ale dużo wody!! - zaczął się drzeć potomek szwagra, co to pierwszy raz w swym pięcioletnim życiu ujrzał morze na oczy swoje.
Odczuliśmy wtedy, że ten romantyczny nastrój zaczyna nam się wymykać...
- Chodź tu i nie podchodź tak blisko wody - odezwała się szwagierka - Ty, Marcin, patrz on się normalnie zeszczał z wrażenia...
Romantyczny nastrój prysł jak bańka mydlana...
 
by stalko
 
* * * * *

CO ŁĄCZY SEKS I CZEKOLADĘ?

Ci, którzy oglądali film "Adwokat diabła" słyszeli z ust Szatana, iż przemiany chemiczne w mózgu są takie same podczas kochania się i podczas jedzenia czekolady. Podzieliłem się tym faktem [J] z koleżanką [K] z ławki:
 
[J]- Słyszałaś, że przemiany chemiczne w mózgu są takie same podczas kochania się i podczas jedzenia czekolady?
[K]- (szok i przerażenie) To... znaczy, że jak się z kimś kocham to TYJĘ??!!
 
by Gawydion

* * * * *

LEPIEJ SIĘ NIE PRZYZNAWAĆ

Jadę se do drugiej pracy. Droga do Międzyzdrojów wiedzie se malowniczo przez las w przeważającej części. Lunęło dzisiaj fest, a na drodze pojawiły się różne żaby, jaszczurki i temu podobne. W jednej z miejscowości po drodze zabrałam stojącego na stopa znajomego- wzrok błędny, guma miętowa w gębie wiele mówiły o sposobie spędzenia wczorajszego wieczoru. Jedziemy sobie, nie konwersujemy albowiem widzę, że nawet "cześć" wymagało od niego wielkiego wysiłku, nagle patrzę- a na drodze idzie se coś takiego dziwnego w sumie podobnego do kameleona. Nie widziałam w życiu u nas czegoś takiego , ale zwolniłam i zatrzymałam się, żeby se spokojnie przeszło. Przyjrzawszy się, kiedy przechodziło toto majestatycznie przed maską stwierdziłam, że to jaszczurka dość mocno wyrośnięta i dlatego lazła se na takich ugiętych odnóżach. Nie widziałam takiej wielkiej na wolności nigdy, ona mnie pewnie też nie widziała, bo łypnęła okiem nieufnie. Ruszam, po krótkiej chwili kolega niepewnie:
- Edi, czemu się zatrzymałaś???
- No kurde, jaszczurka taka wielka była, nie mów, że nie widziałeś... Przecież jej nie rozjadę...
- Nie no widziałem, ale tak wczoraj pochlaliśmy z Markiem, że nie byłem pewien, czy ty też ją widzisz...
 
by attita
 
* * * * *

JEŚLI OGLĄDAŁEŚ MECZ W TYM CZASIE...

Nie bijcie, że "przedrukowuję". Nie każdy ogląda TVN24, zwłaszcza, że do wyboru był jeszcze mecz Barcy... a może to był mecz Werderu, ciężko ocenić, newermajnd, a było warto...
 
Początek Szkła Kontaktowego, Tomasz Jachimek:
 
"Proszę Państwa. Nazywam się Grzegorz Miecugow, a teraz będzie 50 minut kopania leżącego"

No i późniejsze sms-y, które pojawiają się zwykle na dole ekranu:
 
"Jestem lekarzem. Dziś "wynegocjowałem" od pacjenta 5000 zł za szybszą operację"
 
"PiS znalazł sposób na zlikwidowanie korupcji. Wystarczy nazwać ją negocjacjami"
 
Lubię ten program.. chyba jestem wykształciuchem, nie?

by Gustibus

* * * * *

PRZYGODY KONSUMPCYJNO PODRÓŻNICZE

Akcja dzieje się na dworcu kolejowym jednego z byłych miast wojewódzkich. Jako, że to końcówka lat osiemdziesiątych (nocnych brak) jedyne miejsce, by ćmiki po północy kupić. Potuptaliśmy więc z przyjaciółmi zakupić co nieco. Wdychamy więc świeże powietrze bez filtra krocząc dostojnym krokiem, gdy oczom naszym, w ogromnych szybach, ukazuje się niewątpliwa długowłosa piękność, siedząca w poczekalni i skrobiąca nieustannie coś w małym kajeciku. Jeden z nas nie wytrzymał i rzucił tylko "idę zagaić słówko". Reszta obserwowała na zmianę cudne gwieździste niebo i akcję za szybą, w poczekalni...
 
Wersja zdarzeń bez dźwięku:
(K)olega: coś mówi
(P)iękność: zdziwienie - konsternacja - ROTFL
 
Wersja zdarzeń z dźwiękiem:
(K) - Tak Pani pisze i pisze... czy jest Pani może literatką?
(P) - Dlaczego Pan pyta?
(K) - Bo mamy z kolegami pół litra, a nie mamy w czym wypić...
 
Ten sam dworzec i ten sam kolega proszący o bilet do Poznania...
Pani z okienka: - Cały, czy połówka?
Kolega: - Bilet cały, nie podarty, a połówka też by się przydała...
 
Nie ten sam dworzec, ale kultowy, w Kutnie ( kto wtedy podróżował PKP ten wie o co chodzi)
 
Wciągu tygodnia byliśmy tam kilka razy i zawsze ten sam tekst "herbatę i 5 wrzątków prosimy" (dla niezorientowanych - wrzątek był gratis). Obsługa nocna też jakoś taka sama i zapamiętała nas niechybnie. Pani powitała nas uśmiechem i zagaja:
- To jak, herbatka i 5 wrzątków?
Na co kumpel:
- Nie, my dziś po królewsku, pomidorową proszę!
- ??
- I pięć łyżek...
 
by ratrak

* * * * *

NIE IDŹ W STRONĘ ŚWIATŁA!

Czasem coś takiego człeka najdzie, że coś dobrego by chciał zrobić więc umyśliliśmy sobie że może krew oddamy.
Fatyga z naszej strony w sumie nieduża a ktoś skorzysta więc czemu nie..
Zapakowaliśmy się w car of the year anno domini 1410 Fiata Grande Seicento i pojechaliśmy...
Po wypełnieniu niezbędnych świstków otrzymaliśmy po pięć czekolad mlecznych i po jednej gorzkiej...
Leżąc na kozetce i starając się nie patrzeć na kiwający się woreczek do którego spływała moja krew leniwie wpatrywałem się w ekran telewizora zawieszonego pod sufitem..Leciała "Moda na sukces" odcinek 10356 ...Specjalnie to puszczają żeby się ciśnienie podniosło czy coś?No i generalnie czułem się jak serek Danone "Oddaję tobie co kryję w sobie"
Chwilę później wprowadzono kumpla położono na kozetce obok. Chyba babki nie zdążyły nawet igły wbić gdy ten przewrócił ślepiami i zemdlał... No i zaczęło się pranie po pysku, nóżki w górę, nie idź w stronę światła i ogólne krzyki i huki...
Sprany na kwaśne jabłko kumpel zaraz się ocknął i przemówił
- I co? Już? Już?
- Ta już... Już to idź pan wszystkie czekolady oddać...
Woreczek powoli się napełniał,wcześniej chciałem powiedzieć żeby przełączyły tę "Modę" na coś innego ale w sumie nie chciałem dostać po ryju...
 
by stalko

* * * * *

UWAŻAJ NA BŁYSK W JEJ OCZACH

Kilka lat temu, z moją ówczesną miłością podróżowałem sobie pustawym tramwajem. Był już wieczór, siedzieliśmy nieco zamyśleni. Ona siedziała za mną, więc ja usiadłem tyłem do okna a bokiem do mojego rudego słoneczka. Ona patrzyła w jedną stronę, ja w drugą. W pewnym momencie - jak to często miałem w zwyczaju - położyłem dłoń na jej kształtnym udzie i zacząłem je delikatnie gładzić. Nasze oczy spotkały się. I zobaczyłem w nich błysk jakiegoś świństewka, takiego małego sku*wysyństwa. Wiedziałem już, że słonko mi coś wywinie... I wywinęła.
Cofnęła się oburzona, rozrzuciła ręce i wrzasnęła oburzona:
- Co pan robi?! Proszę wziąć tę rękę! Zwariował pan?!
 
Z siedzenia na końcu wstał dwumetrowy pan, gotów bronić honoru ślicznego dziewczęcia, napastowanego przez jakiegoś tramwajowego zboka. Zbladłem...
Pogromu jednak nie było, tłumaczenia moje i - dużo ważniejsze - jej wystarczyły.
 
by Baggins
 
* * * * *
 
GINĄ CI DŁUGOPISY W PRACY?

Mam w pracy kolegę Krzysia. W sumie Krzyś to spokojny człowiek, ale zdarza mu się czasem powiedzieć coś, czego nikt by się po nim nie spodziewał. Tak było i tym razem. Od pewnego czasu ginęły nam z biurek długopisy. Niby nic wielkiego, ale pisać nie było czym. Podejrzenie padło na panią Wiesię, która sprząta u nas biuro.
Dnia pewnego wszyscy poszliśmy do kadr podpisywać jakąś listę. Pani Wiesia też była. I jak przyszła jej kolej to sięgnęła do kieszeni fartucha, pogrzebała chwilę i wyjęła czarny długopis. Popatrzyła na niego, zamyśliła się i mówi:
- A to chyba wam zabrałam.
W tym momencie Krzyś wypalił:
- To nie nasz. Nam pani takie granatowe zabiera.
Od tamtego czasu nic nam nie ginie...

by Marreco

* * * * *

MOŻE LEPIEJ NIE POMAGAĆ?

Koleżankę w pracy nową mamy. Przesympatyczna dziewczyna, ma tylko jeden problem - swój samochód. Cinquecento dokładniej mówiąc.
Z racji tego, że to samochód taki jak mój, służę jej pomocą fachową (śmiech pusty...) i doradczą (...i trwoga).
Ostatnio siedzimy w knajpce na cudownej imprezie rockowej cotygodniowej, i Ola opowiada, jak to jej samochód kaszle, krztusi się, gaśnie wreszcie i zatrzymuje się na skrzyżowaniach. Druga koleżanka, która to potwierdza, rozwodzi się długo, jakie to fatalne auto. Ordynuję więc jazdę próbną.
Właścicielka jako pasażer, ja jako "kerofca" - Cienkas jedzie jak żyleta, może biegi tylko za lekko wchodzą, ale nic nie kaszle, nic nie gaśnie, pracuje równo - no jakby prosto z serwisu wyjechał. Wracamy do knajpki. Siadamy przy stoliku. Ola radośnie do koleżanek:
- A wiecie? Viciowi nie staje!!
I tak, przez Cinquecento 700, które pod moim kierownictwem sprawowało się przyzwoicie, zostałem impotentem...
 
by viciu
 
* * * * *

RADOŚĆ PO PRZEMÓWIENIU KACZYŃSKIEGO

Pięknego przedwczorajszego wieczoru chyba zadzwonił telefon.
W słuchawce głos kolegi wskazujący na spożycie:
- Iffonka, bier swojego mężczyznę i wbijajcie się do nas!!! My tu imprę roku, a może nawet życia mamy....
- A okazja jaka? (chociaż czy to ważne? hihi)
- Sso, telewizorni nie oglądałaś? Pan Kaczyński przemawiał i wiesz so on powiedział, no wiesz??? Że Polska nie wróci na STARĄ DROGĘ!!!!! No to my tu u nas na całej ulicy świętujemy...

O co chodzi spytacie???
Adres kolegi:
Nowa Ruda, ul. STARA DROGA

by Jaiwo

* * * * *

1 CAL ROBI WIĘKSZĄ RÓŻNICĘ NIŻ "PRAWIE"

W pracy ostatnio mieliśmy niezły mętlik. Maszyna na której pracuję nazbyt często się psuła. Problem w tym, że maszyna składa się z wielu elementów w tym z ramienia robota. No i ten robot miał problemy z trafieniem w odpowiednie miejsce. Zawołałem technika, coś pogrzebał i naprawił. Robot wkładał materiał do obróbki jak należy. Po skończonej naprawie technik mi powiedział:
- My w Irlandii mamy takie przysłowie o trafianiu w odpowiednie miejsce: "Pomylisz się o 1 cal i jesteś cały w gó*nie".
 
by jar_cinski


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!
2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy CLXXVII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najmocniejsze cytaty – ​Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Wymyślamy dymek! - Co mówią szpony?
Przejdź do artykułu Rozkoszne diabełki LIII

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą